Ortodoncja – Rodzime absurdy

Orotodoncja

Orotodoncja

Ortodoncja Rodzime absurdy

O tym, że polska jest prawdziwym krajem absurdów możemy przekonać się każdego dnia, usiłując załatwić swoje sprawy w urzędzie, przychodni lekarskiej, na policji. Wszędzie, o ile nie spotkamy się z niechęcią przyjmujących nas pracowników budżetówki, to zaskoczą nas przepisy, a nawet ich brak, który uniemożliwia załatwienie pewnych problematycznych spraw. W służbie zdrowia o czym byśmy nie zaczęli dyskutować, nie mamy szansy na znalezienie jednego pozytywnego słowa. Czekanie w kolejkach do specjalistów przez okres dwóch lat jest największą porażką naszego lecznictwa. Nawet prosta przecież ortodoncja, zajmująca się leczeniem wad zgryzu stawia swoim pacjentom warunki, które trudno przeskoczyć czy obejść.

Chodzi tu o obwarowania wiekowe pacjentów. Otóż w Polsce darmowa ortodoncja dotyczy tylko dzieci do lat trzynastu. Powyżej tego wieku trzeba za usługi lekarza ortodonty płacić. A jeśli chodzi o finanse to trzeba przyznać, że ortodoncja jest bardzo kosztowna. Aparat stały na zęby to wydatek z rzędu kilkunastu tysięcy złotych. Kogo więc stać na takie leczenie? Dzieci w wieku trzynastu lat wielokrotnie są w trakcie wymiany uzębienia mlecznego na stałe i dopiero w tym wieku można spodziewać się komplikacji i wad zgryzu. Problemem staje się więc kontynuacja leczenia przez ortodontę po ukończeniu tego wieku, gdzie trzeba płacić za wizyty kontrolne. Wielokrotnie w wielu przychodniach specjalistycznych spotykamy się z innym absurdem. Oczekując na odległy termin wizyty u danego lekarza możemy nagromadzić więcej niż jedno skierowanie do niego. I tu okazuje się, że nie możemy leczyć dwóch przypadłości naraz. Trzeba więc zdecydować, jaka chorobą lekarz ma się w danym terminie wizyty zająć. Tym sposobem pacjent musi wybierać, co jest w jego życiu bardziej dokuczliwą chorobą, zaś resztę wizyt trzeba umówić odrębnie. W urzędach takie blokady również nas przygnębią, a chodzenie od pokoju do pokoju może powodować w petentach agresję. Trzeba przyznać, że nawet policjanci mogą nas skutecznie zdenerwować.

Gdy zgłosimy włamanie do mieszkania, zmuszeni będziemy sami szukać winnych i skradzionych nam przedmiotów. Policja zasłoni się tym, że to szukanie igły w stogu siana. Poszkodowany będzie wtedy tak bardzo zdezorientowany, że zrezygnuje z dalszego proszenia o interwencję. Jeśli będziemy chcieli załatwić cokolwiek w Polsce musimy pamiętać o absurdalnych przepisach, które mogą nas zaskoczyć. Mieszkańcy kraju przywykli już do tych dziwnych przepisów w naszych urzędach, ale zagraniczni goście mogą być nieco zaskoczeni.